poniedziałek, 15 stycznia 2018

Bielszy odcień śmierci - Bernard Minier


    Przyznam szczerze, nie sięgnęłabym po tę powieść gdyby nie wiadomość o wydaniu czwartej części i wzmianki o serialu. To kolejna seria kryminalna, którą zaczynam ale uwierzcie, zaczynać z takim przytupem to sama przyjemność.
    Komendant Martin Servaz zostaje wezwany do miasteczka Saint-Martin, a dokładniej do elektrowni wodnej, gdzie w górnej stacji jej kolejki pracownicy odnajdują zawieszone na stalowej konstrukcji zwłoki konia. Na miejscu zostaje znalezione DNA mordercy, który od kilku lat jest zamknięty w pilnie strzeżonym szpitalu psychiatrycznym w tym samym mieście. To zdarzenie będzie dopiero początkiem morderstw, które wstrząsną spokojnym z pozoru miasteczkiem. Na jaw wypłyną nierozwiązane sprawy z przeszłości, a komendant nie jeden raz znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Czy mordercą rzeczywiście jest psychopatyczny Hirtmann, człowiek, który ma na swoim koncie kilkanaście zbrodni? Jaki motyw może kryć się za zabiciem konia? Zemsta? Wymuszenie? Czy może coś więcej?
    “Bielszy odcień śmierci” to dopracowany pod każdym względem kryminał. Na pierwszy rzut oka zagadka nie wydaje się skomplikowana. Inscenizowane morderstwa wydają się wskazywać na zemstę, jednak nie wiadomo czego miałaby dotyczyć. W międzyczasie dochodzi sprawa tajemniczych samobójstw z przeszłości i rozwiązanie zagadki już nie jest takie proste. Ciężko nawet wytypować sprawcę, ponieważ autor umiejętnie podrzuca nam fałszywe tropy. Na szczęście w powieści nie panuje chaos, a każdy wątek zostaje wyjaśniony. Cóż, przynajmniej większość, bo końcówka sprawia, że z jeszcze większą chęcią chcemy sięgnąć po kolejną część.
    Martin Servaz to specyficzny bohater. Nie potrafi za dobrze strzelać, boi się dużych wysokości i lotów samolotem. Jest jednak doskonałym śledczym, który nie boi się zadawać pytań i z uporem dąży do odkrycia prawdy. Stara się być przykładnym ojcem dla swojej córki mimo natłoku obowiązków. Oprócz Martina i jego wsparcia w postaci Esperandieu oraz kapitan Irene Ziegler poznajemy również Diane Berg, psycholog, która przybywa do Instytutu Wagnera w ten sam dzień co policjant. Będąc praktycznie zamkniętą w wielkim gmachu budynku trafia na praktyki wobec pacjentów z którymi nie do końca się zgadza oraz nieścisłości związane z dostawą leków. Czy ktoś z Instytutu miał motyw aby zabić konia najbogatszego mieszkańca miasta? Jeśli tak to jaki?

    “Poza tym rodzice nie powinni próbować manipulować dziećmi, nawet jeśli uważają, że to, co mówią, jest słuszne. Powinni raczej uczyć dzieci samodzielnego myślenia. Nawet gdy dzieci miały myśleć inaczej niż oni…”
    Znudziła mnie w niektórych momentach odrobinę za bardzo rozwleczona fabuła. Nie straszne mi są obszerne opisy przyrody ale przesyt też nie jest dobry. W powieści jest również kilka postaci jak na przykład Diane Berg z Instytutu czy pomocnik Servaza Esperandieu, których potencjał nie do końca został wykorzystany. Mam nadzieję, że chociaż ten drugi bohater będzie miał swoje pięć minut w kolejnych częściach. Pod koniec powieści pokazał na co go stać i wygląda to… intrygująco. Powieść ma kilka drobnych wad fabularnych, na przykład telefony komórkowe, które w cudowny sposób nagle mają pełną baterię i zasięg oraz niestety kilka nielogicznych zdań i literówek. Po pewnym czasie jesteśmy już tak wciągnięci w treść, że ich nawet nie zauważamy, ale lekki niesmak jednak pozostaje.
    Malownicza sceneria małego miasteczka w Alpach, a z drugiej strony mroczny budynek Instytutu Wagnera w którym są zamknięci najgorsi psychopaci. Dzięki precyzyjnym opisom na każdym kroku odczuwamy pewien rodzaj niepokoju, który sprawia, że z niecierpliwością przekładamy kartkę za kartką. Dodatkowo dostajemy sporą porcję materiału dotyczącą psychologii oraz leczenia różnych schorzeń o podłożu psychologicznym. Autor przedstawia nam również luki w systemie sprawiedliwości, które przez lata nie radziły (i nadal nie radzą) sobie z doprowadzeniem do ostatecznego skazania sprawców tragedii sprzed lat. Nic nie przygnębia bardziej, niż świadomość, że dla niektórych najważniejsza jest niczym nie zachwiana opinia od wyjawienia prawdy.
    “Bielszy odcień śmierci” to idealna lektura na tą bezśnieżną zimę. Jestem pewna, że gdy tylko poczujecie atmosferę tego mroźnego miasteczka poczujecie ciarki na plecach. Jeśli po przeczytaniu tej pozycji będziecie czuli niedosyt, zachęcam sięgnąć po serial. Warto wspomnieć, że to debiut. To taka dodatkowa zachęta.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki.
Tytuł: Bielszy odcień śmierci
Autor: Bernard Minier
Cykl: Martin Servaz, Tom I
Wydawnictwo: Rebis
Tłumacz: Monika Szewc-Osiecka
Liczba stron: 512
Data wydania: 31 stycznia 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz